środa, 31 sierpnia 2016

Rozdział XVII


Nadal staliśmy do siebie twarzą w twarz, milczeliśmy. Co miałem mu powiedzieć? Nie chciałem, żeby wiedział co mi się stało. To nie był jego interes. Ale nie miałem też pojęcia jak mam się go pozbyć. Sun nie lubi być niedoinformowany. Nie spocznie, póki nie pozna prawdy. Mimo to, nie mam zamiaru tak łatwo dać mu wygrać.

-Posłuchaj – zacząłem – To co się stało, to przeszłość, o której chcę zapomnieć. To już nie jest ważne, rozumiesz? – nie czekając aż odpowie, kontynuowałem – I jak ci wcześniej powiedziałem, nie chcę wracać na Cybertron. To tutaj mam swój dom.

-Myślałem, że dom jest tam, gdzie jest rodzina – przewróciłem oczami. Czy on zawsze musi sadzić takimi tekstami… - Zróbmy tak. Ja dam ci spokój z wyjazdem z Ziemi, ale ty powiesz mi co ci się stało – prychnąłem – To moja ostateczna decyzja.

-Skąd mam wiedzieć, że nie oszukujesz? – Streaker spojrzał na mnie z politowaniem – A racja, zapomniałem…


-I? – zapytał wyczekująco. Cicho westchnąłem.

-Jest taka organizacja, która bardzo interesuje się Transformerami. Bardzo zależy im na wiedzy o nas, o naszych zdolnościach i słabościach. Dlatego postanowili, że dowiedzą się tego siłą. Porwali mnie, eksperymentowali, torturowali… I gdyby Bee mnie w porę nie znalazł, teraz pewnie bym już nie żył – bot spuścił wzrok i pokręcił z niedowierzaniem głową – Teraz już wiesz, a więc możesz dać mi spokój.

-Myślisz, że po tym, co mi powiedziałeś, tak po prostu cię tu zostawię?

-Sun…

-Nie! – podniósł głos – Wiedziałem! Wiedziałem, że coś ci groziło, ale nie mogłem do ciebie dotrzeć wcześniej! Teraz to ja powinienem wziąć za ciebie cios, ja!

-Czy ty pijesz do tej sytuacji z pijanymi conami? Sun, to było lata temu! Mówiłem ci, nic mi nie jesteś winny!

-Mylisz się! Jestem i to bardzo wiele!

-Streaker, błagam cię, daj mi wreszcie spokój! To był dla mnie naprawdę ciężki okres. Najpierw mnie torturowali, potem miałem cholerne koszmary, przez które nie mogłem nawet zasnąć! A kiedy już myślałem, że wszystko jest w porządku, kiedy poznałem femme, z którą jak wcześniej myślałem mogę spędzić resztę życia okazało się, że ona jest szpiegiem i córką gościa, który prawie mnie nie zabił! Dlatego błagam cię, daj mi wreszcie spokój! – ryknąłem na niego najgłośniej jak potrafiłem.

Sunstreaker odwrócił ode mnie wzrok i już nawet się nie odezwał. Dlatego zwyczajnie odwróciłem się od niego, transformowałem i pojechałem przed siebie, byle tylko więcej na niego nie patrzeć…

 

Oczami Raven

Po jakiś dwóch godzinach do bazy wrócił Starscream, który wyglądał, jakby właśnie zobaczył ducha. Nawet nie witając, ani nie kłaniając się Megatronowi zaczął składać mu raport.

-Panie, właśnie przyleciały posiłki Autobotów! – wrzasnął na cały hangar – Szóstka, jakiś jeden nieznajomy mi bot o imieniu Sunstreaker, Arcee, Bulkhead, Wheiljack i Smokescreen, a na samym czele Optimus Prime we własnej osobie – Megatron otworzył szerzej oczy.

-A więc Prime żyje? – z wrażenia aż podniósł się z tronu – Byłem pewien, że połączył się z Wszechiskrą!

-Ja tak samo Panie, ale najwyraźniej oboje się myliliśmy.

-Teraz zabicie tego żółtego konusa będzie o wiele trudniejsze – myślał na głos Lord – Potrzeba mi więcej żołnierzy…

-Tylko skąd my ich weźmiemy? – wtrącił się Scream, ale Megatron skarcił go wzrokiem, przez co już więcej jadaczki nie otworzył.

-Raven, może ty masz jakiś pomysł? – zwrócił się do mnie. Wiedziałam, że mam mu udowodnić, że faktycznie odeszłam od Autobotów i że może mi bezgranicznie ufać.

-Autoboty są na ziemi, by łapać zbiegłe Decepticony. Ale nie mają dla nich żadnego więzienia. Przechowują je w kapsułach hibernacyjnych.

-Jak ta, z której wyciągnąłem Steeljaw’a – dodał.

-Myślę, że gdyby uwolnić choćby kilka Decepticonów, rozkazać im zająć Autoboty tak, by się rozdzieliły, wtedy może…

-Zdołalibyśmy oddzielić Bumblebee i Optimusa – dokończył za mnie – Muszę przyznać, że to świetny plan – Starscream warknął coś pod nosem i odwrócił się do nas plecami – Rozumiem, że skoro sama go zaplanowałaś…

-To sama go też wykonam – tym razem to ja dokończyłam za niego – Jeżeli jeszcze nie zmienili zabezpieczeń, to bez problemu dostanę się do środka. Wyruszę w nocy, aby przypadkiem nie natknąć się na któregoś z nich.

-Dobrze, niech też tak będzie. Ale powinnaś zrobić coś ze swoim emblematem – no tak. W końcu wciąż nosiłam znak Autobotów – Decepticony nie uwierzą Autobotowi, nawet jeśli je uwolni.

-Być może ja mam dobre rozwiązanie – wtrącił się Starscream – Miejmy nadzieję, że Steeljaw nie obrazi się, że pożyczyłem jego sztuczkę – mówiąc to Scream przejechał pazurami po moim emblemacie. Widać było, że był zadowolony z tej sytuacji – Być może teraz ci uwierzą.

-Mam nadzieję. Inaczej będę zmuszona przyprowadzić ich tu nieprzytomnych – Megatron zaśmiał się szyderczo.

-Właśnie to mi się w tobie podoba, Raven. Jesteś tak pewna siebie.

-Tak zostałam wychowana. Na zwycięzcę…

***

Miałam rację. Autoboty były na tule durne, żeby nie zmienić hasła przy głównej bramie i mogłam bez problemu dostać się do środka. Choć było już ciemno i wszyscy zapewne spali, to wolałam zbytnio nie hałasować. Najciszej jak potrafiłam przeszłam na teren, gdzie trzymali kapsuły, a było ich już dość sporo. Starscream poradził mi, bym wybrała Decepticony, które będą miały przekreślony emblemat, podobnie jak ja i Steeljaw. Będą to byli członkowie jego ganku, co czyni ich dość zdolnymi.

Dwa cony z przekreśloną insygniom Decepticonów leżały obok siebie. Jeden z nich był dosyć wysoki i nieco masywny, miał ciemnoniebieski lakier, mieszany z błękitnym i charakterystyczne „rogi” na głowie. Drugi natomiast był od niego nieco niższy i miał fioletowy lakier. Obok dwójki był jeszcze jeden decept, wiele wyższy od nich, o czerwonym lakierze i dziwnych, odstających oczach. Nie miał jednak przekreślonego emblematu. Niestety czas, jakim dysponowałam zmniejszał się z każdą sekundą, dlatego postanowiłam uwolnić i jego, a potem spadać stąd najszybciej jak potrafię.

Wcisnęłam odpowiednie przyciski na kapsułach, tym samym uwalniając całą trójkę. Jak tylko opuścili swoje „więzienie” rozciągnęli się porządnie, a zaraz potem spojrzeli na mnie. Ich wzrok zatrzymał się na przekreślonym emblemacie Autobotów.

-Wiem, pewnie się zastanawiacie o co tutaj biega, ale nie bardzo mam czas teraz wam to wyjaśniać. Jak na razie musicie wiedzieć, że nie jestem Autobotem, że to ja was uwolniłam i że zrobiłam to na polecenie Lorda Megatrona - cała trójka otworzyła szerzej oczy.

-Czyli Megatron żyje? – zdziwił się fioletowy – Byłem pewien, że już dawno rdzewieje.

-No to jest nas dwóch  - przyznał mu rację rogaty.

-Wiem, że macie wątpliwości, ale wszystkiego się dowiecie, kiedy dotrzecie do starego magazynu na obrzeżach miasta. Będzie tam na was czekał Starscream.

-A skąd mamy wiedzieć, że nas nie okłamujesz? – spytał podchwytliwie rogaty.

-Nie możecie tego wiedzieć, ale przysięgam wam, że jak wrócę do bazy i was tam nie zastanę, to znajdę każdego z was i zgotuję takie piekło, jakiego jeszcze nie zaznaliście – pogroziłam im i chyba dopiero to zadziałało, bo cała trójka w momencie udała się do wyjścia.

Chciałam ruszyć za nimi, ale usłyszałam kroki. Ktoś się tu zbliżał i z pewnością mnie zobaczy, jeśli teraz ucieknę. Dlatego schowałam się z jedną z kapsuł i podglądałam kto jest tajemniczym nocnym markiem. Kiedy już zobaczyłam jego sylwetkę, otworzyłam szerzej oczy.

-Sideswipe?  

1 komentarz:

  1. Matko kobieto, jak ja Cię kocham! Twój blog, styl pisania, fabuła no Awww... tylko pozazdrościć! Z ogromnym zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział! Pozdrawiam i życzę weny!
    Całuski, MrShadowcia 😘😍💙💛💚💞💓

    OdpowiedzUsuń