Nadal
staliśmy do siebie twarzą w twarz, milczeliśmy. Co miałem mu powiedzieć? Nie
chciałem, żeby wiedział co mi się stało. To nie był jego interes. Ale nie
miałem też pojęcia jak mam się go pozbyć. Sun nie lubi być niedoinformowany.
Nie spocznie, póki nie pozna prawdy. Mimo to, nie mam zamiaru tak łatwo dać mu
wygrać.
-Posłuchaj –
zacząłem – To co się stało, to przeszłość, o której chcę zapomnieć. To już nie
jest ważne, rozumiesz? – nie czekając aż odpowie, kontynuowałem – I jak ci
wcześniej powiedziałem, nie chcę wracać na Cybertron. To tutaj mam swój dom.
-Myślałem,
że dom jest tam, gdzie jest rodzina – przewróciłem oczami. Czy on zawsze musi
sadzić takimi tekstami… - Zróbmy tak. Ja dam ci spokój z wyjazdem z Ziemi, ale
ty powiesz mi co ci się stało – prychnąłem – To moja ostateczna decyzja.
-Skąd mam
wiedzieć, że nie oszukujesz? – Streaker spojrzał na mnie z politowaniem – A
racja, zapomniałem…
-I? –
zapytał wyczekująco. Cicho westchnąłem.
-Jest taka
organizacja, która bardzo interesuje się Transformerami. Bardzo zależy im na wiedzy
o nas, o naszych zdolnościach i słabościach. Dlatego postanowili, że dowiedzą
się tego siłą. Porwali mnie, eksperymentowali, torturowali… I gdyby Bee mnie w
porę nie znalazł, teraz pewnie bym już nie żył – bot spuścił wzrok i pokręcił z
niedowierzaniem głową – Teraz już wiesz, a więc możesz dać mi spokój.
-Myślisz, że
po tym, co mi powiedziałeś, tak po prostu cię tu zostawię?
-Sun…
-Nie! –
podniósł głos – Wiedziałem! Wiedziałem, że coś ci groziło, ale nie mogłem do
ciebie dotrzeć wcześniej! Teraz to ja powinienem wziąć za ciebie cios, ja!
-Czy ty
pijesz do tej sytuacji z pijanymi conami? Sun, to było lata temu! Mówiłem ci,
nic mi nie jesteś winny!
-Mylisz się!
Jestem i to bardzo wiele!
-Streaker,
błagam cię, daj mi wreszcie spokój! To był dla mnie naprawdę ciężki okres.
Najpierw mnie torturowali, potem miałem cholerne koszmary, przez które nie
mogłem nawet zasnąć! A kiedy już myślałem, że wszystko jest w porządku, kiedy
poznałem femme, z którą jak wcześniej myślałem mogę spędzić resztę życia okazało
się, że ona jest szpiegiem i córką gościa, który prawie mnie nie zabił! Dlatego
błagam cię, daj mi wreszcie spokój! – ryknąłem na niego najgłośniej jak
potrafiłem.
Sunstreaker
odwrócił ode mnie wzrok i już nawet się nie odezwał. Dlatego zwyczajnie odwróciłem
się od niego, transformowałem i pojechałem przed siebie, byle tylko więcej na
niego nie patrzeć…
Oczami Raven
Po jakiś
dwóch godzinach do bazy wrócił Starscream, który wyglądał, jakby właśnie
zobaczył ducha. Nawet nie witając, ani nie kłaniając się Megatronowi zaczął
składać mu raport.
-Panie,
właśnie przyleciały posiłki Autobotów! – wrzasnął na cały hangar – Szóstka,
jakiś jeden nieznajomy mi bot o imieniu Sunstreaker, Arcee, Bulkhead, Wheiljack
i Smokescreen, a na samym czele Optimus Prime we własnej osobie – Megatron
otworzył szerzej oczy.
-A więc
Prime żyje? – z wrażenia aż podniósł się z tronu – Byłem pewien, że połączył
się z Wszechiskrą!
-Ja tak samo
Panie, ale najwyraźniej oboje się myliliśmy.
-Teraz
zabicie tego żółtego konusa będzie o wiele trudniejsze – myślał na głos Lord –
Potrzeba mi więcej żołnierzy…
-Tylko skąd
my ich weźmiemy? – wtrącił się Scream, ale Megatron skarcił go wzrokiem, przez
co już więcej jadaczki nie otworzył.
-Raven, może
ty masz jakiś pomysł? – zwrócił się do mnie. Wiedziałam, że mam mu udowodnić,
że faktycznie odeszłam od Autobotów i że może mi bezgranicznie ufać.
-Autoboty są
na ziemi, by łapać zbiegłe Decepticony. Ale nie mają dla nich żadnego
więzienia. Przechowują je w kapsułach hibernacyjnych.
-Jak ta, z
której wyciągnąłem Steeljaw’a – dodał.
-Myślę, że
gdyby uwolnić choćby kilka Decepticonów, rozkazać im zająć Autoboty tak, by się
rozdzieliły, wtedy może…
-Zdołalibyśmy
oddzielić Bumblebee i Optimusa – dokończył za mnie – Muszę przyznać, że to
świetny plan – Starscream warknął coś pod nosem i odwrócił się do nas plecami –
Rozumiem, że skoro sama go zaplanowałaś…
-To sama go
też wykonam – tym razem to ja dokończyłam za niego – Jeżeli jeszcze nie
zmienili zabezpieczeń, to bez problemu dostanę się do środka. Wyruszę w nocy,
aby przypadkiem nie natknąć się na któregoś z nich.
-Dobrze,
niech też tak będzie. Ale powinnaś zrobić coś ze swoim emblematem – no tak. W
końcu wciąż nosiłam znak Autobotów – Decepticony nie uwierzą Autobotowi, nawet
jeśli je uwolni.
-Być może ja
mam dobre rozwiązanie – wtrącił się Starscream – Miejmy nadzieję, że Steeljaw
nie obrazi się, że pożyczyłem jego sztuczkę – mówiąc to Scream przejechał
pazurami po moim emblemacie. Widać było, że był zadowolony z tej sytuacji – Być
może teraz ci uwierzą.
-Mam
nadzieję. Inaczej będę zmuszona przyprowadzić ich tu nieprzytomnych – Megatron
zaśmiał się szyderczo.
-Właśnie to
mi się w tobie podoba, Raven. Jesteś tak pewna siebie.
-Tak
zostałam wychowana. Na zwycięzcę…
***
Miałam
rację. Autoboty były na tule durne, żeby nie zmienić hasła przy głównej bramie
i mogłam bez problemu dostać się do środka. Choć było już ciemno i wszyscy
zapewne spali, to wolałam zbytnio nie hałasować. Najciszej jak potrafiłam
przeszłam na teren, gdzie trzymali kapsuły, a było ich już dość sporo.
Starscream poradził mi, bym wybrała Decepticony, które będą miały przekreślony
emblemat, podobnie jak ja i Steeljaw. Będą to byli członkowie jego ganku, co
czyni ich dość zdolnymi.
Dwa cony z
przekreśloną insygniom Decepticonów leżały obok siebie. Jeden z nich był dosyć
wysoki i nieco masywny, miał ciemnoniebieski lakier, mieszany z błękitnym i
charakterystyczne „rogi” na głowie. Drugi natomiast był od niego nieco niższy i
miał fioletowy lakier. Obok dwójki był jeszcze jeden decept, wiele wyższy od
nich, o czerwonym lakierze i dziwnych, odstających oczach. Nie miał jednak
przekreślonego emblematu. Niestety czas, jakim dysponowałam zmniejszał się z
każdą sekundą, dlatego postanowiłam uwolnić i jego, a potem spadać stąd
najszybciej jak potrafię.
Wcisnęłam
odpowiednie przyciski na kapsułach, tym samym uwalniając całą trójkę. Jak tylko
opuścili swoje „więzienie” rozciągnęli się porządnie, a zaraz potem spojrzeli
na mnie. Ich wzrok zatrzymał się na przekreślonym emblemacie Autobotów.
-Wiem, pewnie
się zastanawiacie o co tutaj biega, ale nie bardzo mam czas teraz wam to
wyjaśniać. Jak na razie musicie wiedzieć, że nie jestem Autobotem, że to ja was
uwolniłam i że zrobiłam to na polecenie Lorda Megatrona - cała trójka otworzyła
szerzej oczy.
-Czyli
Megatron żyje? – zdziwił się fioletowy – Byłem pewien, że już dawno rdzewieje.
-No to jest
nas dwóch - przyznał mu rację rogaty.
-Wiem, że
macie wątpliwości, ale wszystkiego się dowiecie, kiedy dotrzecie do starego
magazynu na obrzeżach miasta. Będzie tam na was czekał Starscream.
-A skąd mamy
wiedzieć, że nas nie okłamujesz? – spytał podchwytliwie rogaty.
-Nie możecie
tego wiedzieć, ale przysięgam wam, że jak wrócę do bazy i was tam nie zastanę,
to znajdę każdego z was i zgotuję takie piekło, jakiego jeszcze nie zaznaliście
– pogroziłam im i chyba dopiero to zadziałało, bo cała trójka w momencie udała
się do wyjścia.
Chciałam
ruszyć za nimi, ale usłyszałam kroki. Ktoś się tu zbliżał i z pewnością mnie
zobaczy, jeśli teraz ucieknę. Dlatego schowałam się z jedną z kapsuł i podglądałam
kto jest tajemniczym nocnym markiem. Kiedy już zobaczyłam jego sylwetkę,
otworzyłam szerzej oczy.
-Sideswipe?
Matko kobieto, jak ja Cię kocham! Twój blog, styl pisania, fabuła no Awww... tylko pozazdrościć! Z ogromnym zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział! Pozdrawiam i życzę weny!
OdpowiedzUsuńCałuski, MrShadowcia 😘😍💙💛💚💞💓