niedziela, 30 października 2016

Rozdział XVIII


-Sideswipe, to ty? – zapytałam nieco zdziwiona. Bot, którego widziałam wyglądał prawie tak jak Sideswipe, ale miał inny kolor lakieru.

-Całe szczęście nie – odparł bot i wtedy zauważyłam, że nie ma on tej charakterystycznej „grzywki”, która wygląda jak postawiona na żel, za to miał coś w rodzaju hełmu – A ty to… - nie wiedział kim jestem, całe szczęście. Czyli to pewnie on jest tym wsparciem Autobotów.

-Jestem przyjaciółką – skłamałam – Byłam na patrolu i postanowiłam, że przy okazji  sprawdzę, czy z kapsułami wszystko ok.

-To trochę długo trwał ten twój patrol – stwierdził, przyglądając mi się podejrzliwie – Przylecieliśmy tutaj już kilka ziemskich godzin temu, a nie widziałem cię  ani przez chwilę. Ej, a co się stało z twoim emblematem? – zapytał, wskazując na zadrapaną insygnię Autobotów.

-Zostałam zaatakowana – starałam się jakoś wybronić, choć już i tak widziałam, że bot mi nie ufa. Będę musiała się go jakoś pozbyć.


-To może chodźmy do Fixit’a. Mam wykształcenie medyczne, opatrzę cię.

-To nie będzie konieczne.

-Jednak nalegam – upierał się przy swoim.

Zauważyłam, jak nieznajomy ukradkiem sięga po katanę. I ja byłam gotowa, by wysunąć moje ostrza. Bot zaatakował, ale ja bez problemu odparłam atak. Zauważyłam, że mech chyba nie do końca wie jak posługiwać się taką bronią, albo używał jej bardzo dawno, bo prawie wyleciała mu z rąk. Wykorzystałam to, kopnęłam go w rękę, w której trzymał katanę i wytrąciłam mu ją. Schowałam ostrza i spróbowałam uderzyć go w twarz. Nieznajomy co prawda  zrobił szybki unik, ale przed kopniakiem w brzuch to już nie zdołał się wybronić. Upadł na ziemię, a wtedy ja skoczyłam na niego i zaczęłam okładać pięściami w twarz tak długo, aż nie stracił przytomności.

Wolałam nie ryzykować, że Autoboty zaraz przyjdą z odsieczą, dlatego  od razu udałam się w stronę wyjścia, potem transformowałam się i pojechałam wprost do bazy.



Oczami Sideswipe’a

Obudziły mnie wyraźne odgłosy walki. Powoli wstałem, a następnie obudziłem całą resztę. Razem udaliśmy się do miejsca, skąd jeszcze niedawno dochodziły dźwięki, a dokładniej z terenu, gdzie trzymamy uśpione Decepticony. Po chwili zobaczyłem, że jakiś bot leży nieprzytomny na ziemi i szybko zdałem sobie sprawę, że to Sunstreaker.

Podbiegłem do brata i spróbowałem go jakoś obudzić, ale niestety ani drgnął. Ostatecznie przysadziłem mu z liścia w twarz i dopiero wtedy otworzył optyki. Zerwał się z ziemi jak poparzony i zaczął rozglądać dookoła.

-Co się stało, Sunstreaker? – zapytał Bee.

-Ktoś tu był. Femme o fioletowym lakierze i oczach. Miała emblemat Autobotów, ale przekreślony – wymieniliśmy z Bee spojrzenia.

-Raven – stwierdziłem – Co ona tutaj robiła?

-Nie wiem… - odparł Sun, jakby się wstydził, że nie zdołał się tego dowiedzieć.

-Strongarm, Drift sprawdźcie, czy nie brakuje żadnego więźnia – zarządził Bee – a Fixit niech sprawdzi nagrania z kamer. Windblade, zmień hasło do bramy głównej.

-Kim ona była? – zapytała niska femme, jak już zdążyłem się dowiedzieć Arcee.

-Jeszcze niedawno należała do naszej drużyny – wyjaśnił Bumblebee.

-Ale nas zdradziła – dodałem – Nie sądziliśmy, że odważy się tu wrócić.

-Aaa… Czyli to ona była twoją tą, no…jak to mówią ludzie? A, dziewczyną! – zmierzyłem Streakera wzrokiem.

-Nie była moją dziewczyną! – ryknąłem na niego – Przyjaźniliśmy się, a przynajmniej tak mi się wydawało.

-Brakuje czterech – Strongarm i Drift dosyć szybko się uwinęli.

-Dokładnie Fracture’a, Thunderhoof’a Chop Shop’a,  oraz Steeljaw’a – sprecyzował oświadczenie kadetki Drift. Bee zacisnął ze złości pięści.

-Jak mogliśmy być tak naiwni… Powinniśmy od razu zmienić zabezpieczenia.

-To nie wszystko poruczniku – dołączył do nas Fixit. Na nagraniu z kamer widać, że Raven uwalnia jedynie trzy Decepticony. Dlatego przejrzałem wcześniejsze nagrania z kamer i okazało się, że już jakiś czas temu Megatron uwolnił Steeljaw’a.

-To może znaczyć, że Megatron i Raven teraz współpracują – zaproponowała Strongarm.

-Czy przypadkiem nie przesadzasz trochę? – do rozmowy dołączył Grim – W końcu jeszcze niedawno Megatron o mało jej nie zabił. No i Raven nie jest Decepticonem.

-Tego nie wiemy – zauważył Bulkhead – Skoro jej emblemat był przekreślony…

-Tak, to rzeczywiście podejrzane, ale nie powinniśmy zbyt pochopnie oceniać sytuacji – wtrącił się Bee.

-Bumblebee ma rację – odezwał się Optimus – Powinniśmy rozważyć wszystkie możliwe opcje. Ale proponuję zająć się tym jutro, kiedy wszyscy będziemy mogli myśleć trzeźwo.

-Dobry pomysł – podsumował żółty bot – Teraz musimy się jeszcze przespać, a sprawę Raven i Megatrona załatwimy jutro.



Oczami Raven

Kiedy zajechałam na miejsce, wszystkie uwolnione przeze mnie decepty były już w hangarze. Uśmiechnęłam się w myślach zadowolona, że jednak moja groźba podziałała. Widząc zniesmaczony wyraz twarzy Starscream’a, dumnym krokiem minęłam cona, by jeszcze bardziej go wnerwić. Nigdzie nie widziałam Steeljaw’a, więc pewnie jeszcze szuka mrocznego energonu. Megatron siedział na swoim „tronie” przyglądając się bacznie swoim nowym podwładnym. Dopiero, kiedy stanęłam obok niego, on podniósł się i przemówił.

-Zapewne zastanawiacie się jak to możliwe, że stoję tu, funkcjonuję, choć wieść o mojej śmierci rozeszła się po całej galaktyce. Poznacie odpowiedzi na wasze pytania, ale pierw musicie na to zasłużyć.

-Niby jak? – odezwał się rogaty – Wystawisz nas na jakąś próbę? Skąd mamy w ogóle wiedzieć, że to nie jest jakaś nędzna sztuczka Autobotów?! – Megatron zmierzył go wzrokiem i podszedł kilka kroków bliżej cona.

-Jak cię zwą?

-Thunderhoof.

-A więc, Thunderhoof, zapamiętaj sobie jedno – w tej samej chwili Lord chwycił decepta  za szyję i uniósł go wysoko w górę. Tamten na wszelkie sposoby starał się wyrwać z uścisku, ale na próżno – Nigdy nie waż się podważać mich decyzji! – wydarł się na niego – To ja stworzyłem Decepticony i nikt nigdy nie zajmie mojego miejsca! Rozumiesz?!

-Tak… - powiedział z trudem – Rozumiem… - Lider Decepticonów puścił Thunderhoofa, a ten upadł na kolana i instynktownie chwycił się za szyję aby sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku.

-Jeszcze jakieś wątpliwości? – zwrócił się Magtron do reszty. Nikt oczywiście się nie odezwał – Tak myślałem - Lord odwrócił się i wrócić na swoje poprzednie miejsce, obok mnie – Za każdym razem, kiedy będziecie kwestionować moje decyzje, narazicie się na mój gniew. Macie słuchać rozkazów i wykonywać je bez wahania. Odpowiadacie tak przede mną, jak i przed Starscream’em oraz Raven – wskazał na mnie ręką – I wobec nich obowiązują was dokładnie takie same zasady. I dobrze wam radzę, nie popełniajcie więcej błędu Thunderhoofa i nie zadawajcie idiotycznych pytań. Inaczej zgaśniecie zanim zdążycie powiedzieć słowo „Wszechiskra” .

Cony nawet nie drgnęły podczas całego monologu ich Lidera, co nawet mi imponowało. Jeszcze nigdy nie widziałam by ktoś wzbudzał w innych taki respekt, nawet mój ojciec. Ale najbardziej zadziwiało mnie to, że jestem postawiona wyżej od reszty i że oni będą musieli mnie słuchać. Kiedy wyruszałam na jakieś misje, nigdy nie mogłam nikomu rozkazywać .Cóż za miła odmiana…

7 komentarzy:

  1. No w końcu rozdziały transformers. Już sie bałam że juz wolisz tych Sobotów xd A ja w ciaż czekam na special z Optimusem i Elitą xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że ja sama nakręciłam się na opo z Optimusem i Elitą, tylko na razie mam małą część prologu xD Ale prace trwają ;-)
      Pozdrowionka :D
      ***Niki***

      Usuń
    2. Prologu? To ile będzie części? Ej ale mam nadzieję,że prolog wstawisz już za kilka dni po straszliwie doczekać się nie mogę!

      Usuń
    3. Mam taki plan, żeby zrobić z tego takie długie opo, stworzyć specjalny blog itp. Jutro planuję dzień-pisania tak więc mam nadzieję, że napiszę ile się tylko da ;-)

      Usuń
    4. Fajnie. Mam marzenie ściętej głowy by te opo było gotowe do końca tygodnia. Xd

      Usuń
  2. Zajebista część xD
    Szkoda, że taki krótki :_(

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy wrócisz? Chce się dowiedzieć co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń