środa, 25 maja 2016

Rozdział VIII


Wszyscy spali. Miałam okazję w końcu nadać wiadomość. Podeszłam do komputera i uruchomiłam go. Od razu nawiązałam połączenie z M.E.C.H. Po chwili na ekranie pokazał się mój ojciec.

-Melduję, że mi uwierzyli. Obecnie jestem w ich bazie. Przesyłam pierwszy zestawi plików – nacisnęłam kilka przycisków, a do ojca zaczęły wysyłać się pliki o Decepticonach – Co noc będę starała się wysłać kolejne pliki, by nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń.

-Wszyscy ci zaufali? – zapytał Silas.

-Oprócz Strongarm, ale ona nie jest problemem. Dla reszty jestem przyjaciółką.

-Doskonale. Uważaj na siebie Cass…Raven.

-Jak zawsze tato – plik skończył się przesyłać, a ja zakończyłam rozmowę. Słońce za niedługo miało wzejść, więc wybrałam się na krótką przejażdżkę.

Kiedy wróciłam, słońce już wzeszło. W bazie czekał na mnie uśmiechnięty Sideswipe. Transformowałam się i podeszłam do niego.

-Zwarty i gotowy przyszedłem na trening.

-W takim razie zaczynajmy – rozpoczęliśmy ćwiczenia. Zdałam sobie sprawę, jak swobodnie zachowuję się przy bocie. Wszystko co mu mówię, mówię szczerze. A on mnie rozumie. To dziwne uczucie. Jeszcze nigdy nikogo takiego nie poznałam. A teraz? Teraz mam go zdradzić. Czy potrafię?

***

Po południu Sideswipe i Windbale pojechali na patrol. Miałam nadzieję, że uda mi się coś wyciągnąć od Fixit’a, ale w drodze do niego spotkałam Strongarm. Zmierzyła mnie wzrokiem z podejrzliwą miną. Jej zachowanie coraz bardziej mnie denerwowało. Starałam się jednak hamować emocje. Jak na złość, ona musiała się odezwać.

-Widzę, że ostatnio sporo czasu spędzasz z Sideswipe’m.

-Jest moim przyjacielem. Czemu miałabym nie spędzać z nim czasu – kadetka puściła mi wrogie spojrzenie.

-Radzę ci odpuścić mu trochę treningów. Ostatnio sporo przeszedł i nie chcę, by znowu coś mu się stało.

-Hola, hola. Po pierwsze, on sam chce trenować. Po drugie, co mu się stało?

-Jest twoim przyjacielem. Sama go zapytaj – tego było już za wiele. Zacisnęłam pięść i walnęłam fembotkę jak najmocniej umiałam. Ona upadła na ziemię i zaczęła rozmasowywać policzek.

-Prawie bym zapomniała. Po trzecie, wal się – odeszłam od Strongarm i pojechałam na przejażdżkę. Musiałam jakoś odreagować tą sytuację.


Oczami Strongarm

Walnęła mnie dosyć mocno. Kiedy odeszła, powoli wstałam i zastanowiłam się nad jej wypowiedzią. Wal się. Dobrze wiem, że to ludzkie…Porucznik nazwał to chamskim wypowiedzeniem, choć i tak nie wiem co to do końca znaczy. Ale Bumblebee spędził z ludźmi wiele czasu. Z tego co wiem o Raven, na Ziemi nie zadawała się z żadnym człowiekiem, do póki nie poznała Russel’a i Denny’ego, a oni nie mówią takich słów. Skąd więc je zna. Postanowiłam pomówić o tym z przełożonym. Rozmawiał akurat z Fixit’em, więc grzecznie im przeszkodziłam.

-Poruczniku, możemy pomówić?

-Co się dzieje Strongam?

-Chodzi o Raven. Mam wrażenie, że nie jest tym, za kogo się podaje. Przed chwilą użyła słów „wal się”. Nie powinna ich znać.

-Nie możesz posądzać jej o zdradę bez wystarczających dowodów, a przeczucie nie jest dowodem. Jeśli chcesz, możesz poprowadzić śledztwo.

-Dziękuję Poruczniku – odeszłam od Bee i postanowiłam, że zaczekam na Raven. Ostatnio słyszałam, jak robiła coś w nocy. Może uda mi się ją przyłapać. Wystarczy nie zasnąć, a to będzie bułka z masłem. A może bułka z dżemem, sama nie wiem.


Narracja trzecio osobowa

Optimus Prime został powitany na Cybertronie jak legendą, którą z resztą był. Nie chciał jednak przedłużać swojego pobytu na planecie. Pragnął jedynie wyjaśnić sprawę z Bumblebee. Został oskarżony o porwanie, więc musiał naprostować fakty. Chciał jeszcze załatwić jedną sprawę. Mianowicie statek więzienny Alcamor. Optimus poprosił o transportowiec, który zabierze zapełnione kapsuły. Lepiej nie ryzykować odbicia więźniów. Potrzebna też mu była załoga. Nie wiele botów, zaledwie cztery. Dobrze wiedział kogo wybrać. Dawny zespół Prime’a.

Cała czwórka bardzo ucieszyła się na wieść, że leci na Ziemię. Arcee miała zamiar zrobić sobie mały wyścig, z dawnym Partnerem. Bulkhead chciał znów obejrzeć Monster Trucki z Miko. Smokescreen i Wheiljack mieli ochotę wyrwać się z Cybertronu.

Prime i jego załoga wsiedli na statek, który pilotował Wheiljack. Kurs został ustawiony na Ziemię, a statek ruszył. Czekała ich długa droga. Nie mogli się jednak doczekać spotkania ze starymi przyjaciółmi.


Oczami Raven

Postanowiłam odwiedzić bazę M.E.C.H.  Musiałam sprawdzić pewną rzecz. Ojciec nie powiedział mi, skąd wzięli części i informacje o Autobotach. W głebi iskry miałam przeczucie, że dobrze to wiem.  

Weszłam do wielkiego hangaru pełnego żołnierzy. Wiedzieli kim jestem, więc nie zwrócili na mnie większej uwagi. Kątem oka zauważyłam ojca. Podeszłam do niego i od razu zaczęłam rozmowę.

-Skąd wiedziałeś? – Silas spojrzał na mnie ze zdziwieniem – Skąd wiedziałeś jak zbudować moje ciało?!

-Czy to ważne?

-Dla mnie tak. Odpowiedz! – uniosłam się. Musiałam poznać prawdę.

-Dowiedziałem się tak, jak zwykle. Zebrałem informację z testów, jakie przeprowadziliśmy.

-Na Autobotach?

-Czyżbyś miała jakieś wątpliwości, po której stronie stoisz? – ojciec zapytał bardzo śmiało.

-Oczywiście, że nie. Chcę po prostu wiedzieć.

-Na Decepticonach – miałam dziwne wrażenie, że ojciec kłamał. Zawsze jednak mówił mi prawdę, więc uwierzyłam mu – Decepticony łatwo wpadają w pułapki – pokiwałam porozumiewawczo głową.

-Dzięki za wyjaśnienie. Lepiej już wrócę do bazy – bez słowa pożegnania transformowałam się i wróciłam do bazy.

***

Kiedy nadeszła noc i wszyscy poszli spać, poszłam wysłać kolejne dane. Czułam jednak, że coś jest nie tak. Miałam dziwne przeczucie, że ktoś mnie obserwuje. Podeszłam do komputera i już miałam go włączyć, kiedy usłyszałam kroki. Szybko usiadłam na ziemi i udałam medytację. Wtedy przede mną pojawiła się Strongarm. Jak zwykle, pani detektyw musi węszyć.

-Co tutaj robisz Raven?

-Nie widać? Medytuję. To poprawia koncentrację i sprawia, że się uspokajasz. Powinnaś czasem spróbować – posłałam jej oczko i myślałam, że fembotka zaraz wybuchnie ze złości.

-A ty powinnaś powiedzieć prawdę. Dobrze wiem, że nie jesteś tym, za kogo się podajesz. I udowodnię to – wstałam i podeszłam do Strongarm.

-Możesz spróbować. Nie mam nic do ukrycia.

-To się jeszcze okaże – fembotka odeszła, a ja ponownie usiadłam na ziemi, na wszelki wypadek, gdyby miała się wrócić z jakiegoś powodu. Strongarm nie jest głupia. Teraz muszę bardziej uważać. Dużo bardziej.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz