Wszyscy
spali. Miałam okazję w końcu nadać wiadomość. Podeszłam do komputera i
uruchomiłam go. Od razu nawiązałam połączenie z M.E.C.H. Po chwili na ekranie
pokazał się mój ojciec.
-Melduję, że
mi uwierzyli. Obecnie jestem w ich bazie. Przesyłam pierwszy zestawi plików –
nacisnęłam kilka przycisków, a do ojca zaczęły wysyłać się pliki o Decepticonach
– Co noc będę starała się wysłać kolejne pliki, by nie wzbudzać niepotrzebnych
podejrzeń.
-Wszyscy ci
zaufali? – zapytał Silas.
-Oprócz
Strongarm, ale ona nie jest problemem. Dla reszty jestem przyjaciółką.
-Doskonale.
Uważaj na siebie Cass…Raven.
-Jak zawsze
tato – plik skończył się przesyłać, a ja zakończyłam rozmowę. Słońce za
niedługo miało wzejść, więc wybrałam się na krótką przejażdżkę.
Kiedy
wróciłam, słońce już wzeszło. W bazie czekał na mnie uśmiechnięty Sideswipe.
Transformowałam się i podeszłam do niego.
-Zwarty i
gotowy przyszedłem na trening.
-W takim
razie zaczynajmy – rozpoczęliśmy ćwiczenia. Zdałam sobie sprawę, jak swobodnie
zachowuję się przy bocie. Wszystko co mu mówię, mówię szczerze. A on mnie
rozumie. To dziwne uczucie. Jeszcze nigdy nikogo takiego nie poznałam. A teraz?
Teraz mam go zdradzić. Czy potrafię?
***
Po południu
Sideswipe i Windbale pojechali na patrol. Miałam nadzieję, że uda mi się coś
wyciągnąć od Fixit’a, ale w drodze do niego spotkałam Strongarm. Zmierzyła mnie
wzrokiem z podejrzliwą miną. Jej zachowanie coraz bardziej mnie denerwowało.
Starałam się jednak hamować emocje. Jak na złość, ona musiała się odezwać.
-Widzę, że
ostatnio sporo czasu spędzasz z Sideswipe’m.
-Jest moim
przyjacielem. Czemu miałabym nie spędzać z nim czasu – kadetka puściła mi
wrogie spojrzenie.
-Radzę ci
odpuścić mu trochę treningów. Ostatnio sporo przeszedł i nie chcę, by znowu coś
mu się stało.
-Hola, hola.
Po pierwsze, on sam chce trenować. Po drugie, co mu się stało?
-Jest twoim
przyjacielem. Sama go zapytaj – tego było już za wiele. Zacisnęłam pięść i
walnęłam fembotkę jak najmocniej umiałam. Ona upadła na ziemię i zaczęła
rozmasowywać policzek.
-Prawie bym
zapomniała. Po trzecie, wal się – odeszłam od Strongarm i pojechałam na
przejażdżkę. Musiałam jakoś odreagować tą sytuację.
Oczami
Strongarm
Walnęła mnie
dosyć mocno. Kiedy odeszła, powoli wstałam i zastanowiłam się nad jej
wypowiedzią. Wal się. Dobrze wiem, że to ludzkie…Porucznik nazwał to chamskim
wypowiedzeniem, choć i tak nie wiem co to do końca znaczy. Ale Bumblebee
spędził z ludźmi wiele czasu. Z tego co wiem o Raven, na Ziemi nie zadawała się
z żadnym człowiekiem, do póki nie poznała Russel’a i Denny’ego, a oni nie mówią
takich słów. Skąd więc je zna. Postanowiłam pomówić o tym z przełożonym.
Rozmawiał akurat z Fixit’em, więc grzecznie im przeszkodziłam.
-Poruczniku,
możemy pomówić?
-Co się
dzieje Strongam?
-Chodzi o
Raven. Mam wrażenie, że nie jest tym, za kogo się podaje. Przed chwilą użyła
słów „wal się”. Nie powinna ich znać.
-Nie możesz
posądzać jej o zdradę bez wystarczających dowodów, a przeczucie nie jest
dowodem. Jeśli chcesz, możesz poprowadzić śledztwo.
-Dziękuję
Poruczniku – odeszłam od Bee i postanowiłam, że zaczekam na Raven. Ostatnio
słyszałam, jak robiła coś w nocy. Może uda mi się ją przyłapać. Wystarczy nie
zasnąć, a to będzie bułka z masłem. A może bułka z dżemem, sama nie wiem.
Narracja
trzecio osobowa
Optimus
Prime został powitany na Cybertronie jak legendą, którą z resztą był. Nie
chciał jednak przedłużać swojego pobytu na planecie. Pragnął jedynie wyjaśnić
sprawę z Bumblebee. Został oskarżony o porwanie, więc musiał naprostować fakty.
Chciał jeszcze załatwić jedną sprawę. Mianowicie statek więzienny Alcamor.
Optimus poprosił o transportowiec, który zabierze zapełnione kapsuły. Lepiej
nie ryzykować odbicia więźniów. Potrzebna też mu była załoga. Nie wiele botów,
zaledwie cztery. Dobrze wiedział kogo wybrać. Dawny zespół Prime’a.
Cała czwórka
bardzo ucieszyła się na wieść, że leci na Ziemię. Arcee miała zamiar zrobić
sobie mały wyścig, z dawnym Partnerem. Bulkhead chciał znów obejrzeć Monster
Trucki z Miko. Smokescreen i Wheiljack mieli ochotę wyrwać się z Cybertronu.
Prime i jego
załoga wsiedli na statek, który pilotował Wheiljack. Kurs został ustawiony na
Ziemię, a statek ruszył. Czekała ich długa droga. Nie mogli się jednak doczekać
spotkania ze starymi przyjaciółmi.
Oczami Raven
Postanowiłam
odwiedzić bazę M.E.C.H. Musiałam
sprawdzić pewną rzecz. Ojciec nie powiedział mi, skąd wzięli części i informacje
o Autobotach. W głebi iskry miałam przeczucie, że dobrze to wiem.
Weszłam do
wielkiego hangaru pełnego żołnierzy. Wiedzieli kim jestem, więc nie zwrócili na
mnie większej uwagi. Kątem oka zauważyłam ojca. Podeszłam do niego i od razu
zaczęłam rozmowę.
-Skąd
wiedziałeś? – Silas spojrzał na mnie ze zdziwieniem – Skąd wiedziałeś jak
zbudować moje ciało?!
-Czy to
ważne?
-Dla mnie
tak. Odpowiedz! – uniosłam się. Musiałam poznać prawdę.
-Dowiedziałem
się tak, jak zwykle. Zebrałem informację z testów, jakie przeprowadziliśmy.
-Na
Autobotach?
-Czyżbyś
miała jakieś wątpliwości, po której stronie stoisz? – ojciec zapytał bardzo
śmiało.
-Oczywiście,
że nie. Chcę po prostu wiedzieć.
-Na
Decepticonach – miałam dziwne wrażenie, że ojciec kłamał. Zawsze jednak mówił
mi prawdę, więc uwierzyłam mu – Decepticony łatwo wpadają w pułapki – pokiwałam
porozumiewawczo głową.
-Dzięki za
wyjaśnienie. Lepiej już wrócę do bazy – bez słowa pożegnania transformowałam
się i wróciłam do bazy.
***
Kiedy
nadeszła noc i wszyscy poszli spać, poszłam wysłać kolejne dane. Czułam jednak,
że coś jest nie tak. Miałam dziwne przeczucie, że ktoś mnie obserwuje.
Podeszłam do komputera i już miałam go włączyć, kiedy usłyszałam kroki. Szybko
usiadłam na ziemi i udałam medytację. Wtedy przede mną pojawiła się Strongarm.
Jak zwykle, pani detektyw musi węszyć.
-Co tutaj
robisz Raven?
-Nie widać?
Medytuję. To poprawia koncentrację i sprawia, że się uspokajasz. Powinnaś
czasem spróbować – posłałam jej oczko i myślałam, że fembotka zaraz wybuchnie
ze złości.
-A ty
powinnaś powiedzieć prawdę. Dobrze wiem, że nie jesteś tym, za kogo się
podajesz. I udowodnię to – wstałam i podeszłam do Strongarm.
-Możesz
spróbować. Nie mam nic do ukrycia.
-To się
jeszcze okaże – fembotka odeszła, a ja ponownie usiadłam na ziemi, na wszelki
wypadek, gdyby miała się wrócić z jakiegoś powodu. Strongarm nie jest głupia.
Teraz muszę bardziej uważać. Dużo bardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz