środa, 4 maja 2016

Rozdział V

Silas stał przed nowym dziełem M.E.C.H. Ich Transformer był gotowy. Kolor lakieru Silas dobrał z uwagi na swoją córkę. Połączenie jasnego i ciemnego koloru fioletu oraz bieli świetnie razem współgrało. Do tego trochę czarnych dodatków. Fembotka była dość duża, choć mogłaby być większa. Jej iskrę i modulator żołnierze zdobyli od zbiegłego Decepticona. Kiedy wstawili ostatnie części, mogli zacząć transfer.


Cassidy została przewieziona do sali. Zabieg był ryzykowny, ale warty. Do głowy femme został podłączony kabel, tak samo jak do głowy nastolatki. Kiedy wszystko było gotowe, Silas włączył prąd, który przepłynął przez je obydwie. Elektro wstrząs trwał jakąś minutę. Po skończeniu żołnierze odpięli kable i czekali na efekt. Nagle, fembotka otworzyła swoje fioletowe oczy. Powoli wstała i zaczęła wszystkiemu się przyglądać. W końcu przeniosła wzrok na ojca.

-Tato, co się stało? – zapytała jeszcze cichym głosem.
-Udało się nam Cassidy. Stworzyliśmy dla ciebie nowe ciało – Cassidy zaczęła się dokładnie oglądać, a kiedy skończyła, spojrzała z przerażeniem na Silasa.
-Zrobiliście ze mnie potwora!
-Nie rozumiesz. To było konieczne – fembotka uklękła na ziemi, a jej ojciec złapał ją za palec – Przysięgam, że jeśli byłby inny sposób, wykorzystał bym go – Cassidy pokiwała porozumiewawczo głową.
-Wieżę ci tato. I dziękuję za twoje poświęcenie. Chciałabym ci się jakoś odwdzięczyć – Silas uśmiechnął się. Właśnie na coś takiego liczył.
-W zasadzie, to przydałaby mi się twoja pomoc.
-Mów dalej.
-Chciałbym, byś zdobyła zaufanie kilku…osób. Potrzebuję ich poufnych informacji. Działałabyś pod przykrywką, pod innym imieniem. Poradzisz sobie Cassidy? – fembotka wstała i uśmiechnęła się do ojca.
-Oczywiście. Ale od teraz, mów do mnie Raven.

Oczami Sideswipe’a

Razem z Bee urządziliśmy sobie mały sparing. Bot próbował mnie uderzyć pięścią, ale zrobiłem unik. Byłem wolniejszy, ale jakoś dawałem sobie radę. Chciałem go podciąć, ale przeskoczył nad moją nogą. Następnie spróbowałem kopnąć Bumblebee w twarz, ale schylił się przed ciosem. Nim zdążyłem się obronić mocno bot kopnął mnie w klatkę piersiową. Poczułem silne ukłucie. Ukląkłem na jedno kolano i cicho jęknąłem z bólu.

-Przepraszam cię Sideswipe! – Bee pomógł mi się podnieść – Zapomniałem się.
-Nic się nie stało. Ja sam jeszcze nie całkiem przyzwyczaiłem się do nowego stanu zdrowia.
-To co, mała przerwa?
-Mała przerwa – razem z botem poszedłem do naszego małego centrum operacyjnego. Tam czekała na nas Strongarm, a przynajmniej myślałem, że na nas oboje.
-Sir, musimy jechać na patrol – zwróciła się do Bumblebee.
-No tak, zapomniałem. Już idę Strongarm. Kiedy wrócę, – zwrócił się do mnie – dokończymy nasz trening.
-Jasne – Bee uśmiechnął się do mnie, a potem razem z fembotką pojechał na patrol. 

Nie miałem ochoty siedzieć w bazie więc transformowałem się i pojechałem do lasu.
Kiedy byłem na miejscu przybrałem formę robota. Chciałem jak najszybciej wrócić do dawnej formy, dlatego też postanowiłem sam poćwiczyć. Przeskakiwałem z drzewa na drzewo, uderzałem w ich konary, ale nadal nie byłem tak szybki ani tak silny jak dawniej. W dodatku czułem, że moja iskra również nie jest w najlepszym stanie.

Oczami Raven

Dostałam wszystkie potrzebne informacje. Mam zdobyć zaufanie Autobotów, moich pobratymców. Najlepiej będzie pokazać im jak rozprawiam się z Decepticonem. Wtedy uwierzą mi, że jestem jedną z nich.
Dzięki treningom z ojcem, nie mam problemów z walką. W nowym ciele jestem też bardzo szybka i silna. Mam uzbrojenie w postaci blasterów oraz wysuwanych ostrzy. Potrafię się transformować. Jako moją drugą formę wybrałam motocykl . To była moja pierwsza maszyna, zanim zapadłam w śpiączkę.
Kiedy już zdobędę zaufanie Autobotów, trafię do ich bazy. Tam podepnę się do ich komputera i ściągnę najważniejsze informacje. To będzie bułka z masłem.
Żołnierze M.E.C.H. właśnie tworzą mój własny znak Autobotów. Wyglądam jak oni i będę się zachowywać jak oni. Od dzieciństwa byłam szkolona na agentkę, a to jest moja pierwsza misja. Możliwe, że pierwsza i najważniejsza. Jeśli teraz zawiodę, ojciec nie wyśle mnie na żadną inną. Dlatego muszę wykonać ją perfekcyjnie.

***

M.E.C.H. wykrył sygnaturę Decepticona, więc wyruszam do akcji. Nie znajduje się daleko od bazy botów, więc powinno mi się udać z nimi spotkać. Transformowałam się i wyjechałam na misję. Pędziłam jak najszybciej mogłam. Brakowało mi uczucia tej bezgranicznej wolności.

Oczami Sideswipe’a

Usłyszałem dziwny hałas. Po cichu zacząłem iść w jego kierunku. Wtem ujrzałem granatowego Decepticona wyglądem przypominającego ludzkiego lwa. Był masywny i miał metalową grzywę wokół twarzy. Posiadał również ogon.

-Czy tutaj nigdzie nie ma zwierzyny?! – wykrzyknął tak głośno, że myślałem, że pękną mi audio receptory. Decept zaczął węszyć, a następnie odwrócił się w moim kierunku – Czuję cię Autobocie. Pokarz się – a proszę bardzo. Wyskoczyłem i kopnąłem cona w brzuch. Ten jednak ani drgnął.
-O w tłumik – con chwycił mnie za ramię i zaczął mną miotać we wszystkie strony. Upadłem łamiąc przy tym kilka drzew – Przyznaję, tego nie przewidziałem.

Przeciwnik podbiegł do mnie, więc szybko się podniosłem i przeskoczyłem nad nim. On jednak nie przestawał. Wyszczerzył swoje ostre zęby i próbował mnie ugryźć. Cofnąłem się, a przy okazji potknąłem o leżący konar drzewa. Decepticon skoczył na mnie, a ja w ostatniej chwili złapałem go za szczeknę. Jeszcze moment i odgryzł by mi głowę. Nogami odepchnąłem go i podniosłem się. Udało mi się kopnąć go w twarz, ale on tylko cofnął się o jeden krok. Był niczym skała. Nim zdążyłem zareagować walnął mnie „z baśki„. Upadłem na ziemię i złapałem się za głowę. Decept chciał walnąć mnie pięścią, ale zrobiłem fikołka w tył i podniosłem się. Wyciągnąłem katanę i przejechałem nią po zbroi cona. Po ostrzu nie został nawet ślad. Wtedy przeciwnik kopnął mnie w klatkę piersiową. Odleciałem na kilkanaście metrów i padłem na ziemię. Strasznie mnie bolało, nie mogłem się podnieść. Decepticon był coraz bliżej. Już miał zadać ostateczny cios, kiedy ktoś w niego strzelił. Decept odwrócił się, a moim oczom ukazała się najpiękniejsza fembotka ją kiedykolwiek widziałem. Miała fioletową zbroję z czarnymi dodatkami. Celowała w niego swoim blasterem. Con atakował, ale robiła bardzo szybkie uniki. Wtem zatrzymała się przed dosyć grubym drzewem. Przeciwnik zaczął na nią biec, a wtedy ona nad nim przeskoczyła. Mocno uderzył w drzewo, a wtedy nieznajoma podcięła go i zaczęła okładać pięściami. Po chwili decept stracił przytomność.
Fembotka wstała i zaczęła iść w moją stronę. Przyglądałem się jej z uwagą. Nic nie mówiła, ale podała mi rękę i pomogła wstać. Ja także się nie odezwałem. Ciągle przyglądałem się jej fioletowym oczom.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz