Wszystko
robi się trudniejsze.
Za każdym razem, gdy
na niego patrzę, chce mi się płakać. Patrząc na niego widzę ojca, uśmiecha się
wrednie i wyrywa mu iskrę. To mnie przeraża, bo kiedyś nie mogłabym na niego
powiedzieć ani jednego złego słowa, a już na pewno, że jest kłamcą. Gdy byłam
mała, podziwiałam go i było tak jeszcze do niedawna,. Teraz nie jest dla mnie
kimś więcej, niż tylko okrutnym potworem.
Czasem mam
wrażenie, że to wszystko jest tylko snem. Wszystko, co stało się przez ostatnie
kilka tygodni. Moja przemiana w Transformera, „dołączenie” do Autobotów,
przyjaźń z Sideswipem, a może i coś więcej… Do tego dochodzi moja szczera
rozmowa z Megatronem i fakt, że mój ojciec jest krwiożerczym mordercą. Tak, to
wszystko przypomina jakiś pieprzony koszmar.
Tylko, że to
jest rzeczywistość.
Kiedy już wybudziłam się ze śpiączki, co
nastąpiło dużo szybciej niż ostatnio, pierwszą rzeczą jaką zobaczyłam była
twarz Sideswipe’a. Uśmiechał się do mnie, cieszył, że nic mi nie jest. Starałam
się choć udać radość, ale i to nie bardzo mi wyszło. Oczywiście od razu
pojawiło się pytanie, czy dobrze się czuję, na co powiedziałam jedynie tyle, że
jestem zmęczona.
Jeszcze tego
samego dnia przenieśliśmy się z powrotem na złomowisko, gdzie ponownie
przebadał mnie Fixit. Reszta drużyny była już cała i zdrowa. Strongarm jak
zawsze była wyjątkowo podejrzliwa, pytając się mnie czy przypadkiem nie
zdradziłam czegoś Megusiowi, ale do tego się przyzwyczaiłam. I teraz było
inaczej. Teraz Sideswipe stanął w mojej obronie, przez co czułam się jeszcze
głupiej. Zawsze sama potrafiłam się obronić, ale teraz…
Teraz czuję
się winna za wszystko, co stało się od mojego przebudzenia. I coś czuję, że za
szybko nie pozbędę się tego cholernego poczucia winy…
Teraz
siedziałam sama, bo boty pojechały na kolejną misję. Nic specjalnego, jedynie
jakiś tam con. W bazie zostałam tylko ja i Fixit, choć Swipe bardzo nalegał, by
został, ale kategorycznie kazałam mu wspierać ekipę. W końcu jeszcze niedawno
byli ranni.
Jest jeszcze
jeden problem. Bumblebee. On coś wie, a nawet nie takie sobie coś, wie dużo. Ma
świadomość, że nie jestem tym, za kogo się podaję. Przez to będzie mnie
bardziej kontrolował. A kiedy się już dowie, że należę do M.E.C.H…
Nie, to już
nie ważne. Bo ja już nie należę do M.E.C.H. To koniec, nie chcę mieć już z nimi
nic wspólnego. Nie chcę już nigdy więcej krzywdzić przyjaciół, czy
jakichkolwiek innych żywych istnień. I nie chcę mieć już nic wspólnego z moim
ojcem. Mam zamiar spotkać się z nim już tylko raz, żeby powiedzieć mu wszystko,
co o nim myślę i zniszczyć cały dorobek organizacji, wszystkie dokumenty, czy
co tam
jeszcze mają.
Mam zamiar
raz na zawsze zakończyć ich tyranię i zrobię to za wszelką cenę. Nawet, jeśli
oznacza to powiedzenie prawdy Autobotom…
Oczami
Megatrona
To nie tak
miało się skończyć.
Nikt poza
nim miał nie ucierpieć.
Dlaczego ten
żółty konus musi wszystko komplikować?!
Dlaczego przez niego zawsze
przegrywam?! Przysięgam, że to już ostatni raz… Gdy zaatakuję ponownie, nie
będzie dla niego ratunku. Zajdę ich w nocy, nie zdołają dotrzeć do niego na
czas, nawet jeśli zadziałają ich systemy obronne. Ukradkiem poderżnę mu gardło
i raz na zawsze zakończę jego nędzne istnienie…
Mam tylko
nadzieję, że tej małej femme nic się nie stało. Nie powinna ucierpieć, nie była
nawet jedną z nich. To prawdziwy cud nauki. Pewnie Shockwave od razu chciałby
robić na niej eksperymenty i jak zawsze zapomniałby nacieszyć się samym jej
istnieniem. Dusza człowieka przeniesiona do ciała Transformera… Coś
wspaniałego… Ona skrywa tak wielki sekret i do tej pory podzieliła się nim
jedynie ze mną… Czyżby jednak mi zaufała?
Nie, to
niemożliwe. Z pewnością zrozumiała, że mówiąc mi prawdę nie ma nic do
stracenia. Ale mogłem w końcu powiedzieć Autobotom, kim naprawdę jest. Może o
tym nie pomyślała… Nie, jest za mądra.
Zaufała mi…
Oczami
Bumblebee
Kiedy już
pokonaliśmy kolejnego Decepticona musiałem porozmawiać na osobności ze
Strongarm. Podczas, gdy reszta drużyny szykowała nowego więźnia do transportu,
zabrałem kadetkę w głąb lasu. Nie mogłem pozwolić komukolwiek, by nas
podsłuchał, a zwłaszcza Sideswipe’owi. Wcześniej tego nie widziałem, ale bot
najwyraźniej coś czuje do Raven. Może źle to ująłem, od początku wiedziałem, że
coś między nimi iskrzy, ale sądziłem, że mech nie bierze tego na serio. Jak
widać nie mogłem się bardziej mylić.
-Czy coś się
stało Poruczniku? – zapytała femme, kiedy już znaleźliśmy się dostatecznie
daleko.
-Być może…
Muszę ci przyznać rację – Strongarm zdziwiła się.
-W związku
z…
-Z Raven.
Ona jest tym, za kogo się podaje – Kadetka starała się zachować powagę, ale
widziałem jak uśmiechała się pod nosem.
-Skąd te
przypuszczenia? – zapytała, wyraźnie dumna z tego, że ona pierwsza zobaczyła,
że coś z nią jest nie tak.
-Kiedy
napadł na nas Megatron, nie miała pojęcia kim on jest, a chyba każdy to wie.
-Nie mogę
się nie zgodzić. Tylko, skoro już oboje się zgadzamy, że nie jest jedną z nas,
powinniśmy ustalić kim jest.
-Mam pewną
teorię – femme skrzyżowała ręce na piersi.
-Słucham.
-Myślę, że
Raven jest po prostu zagubioną bez frakcyjną szukającą domu. Ona chyba nie chce
nam zaszkodzić, a zwyczajnie boi się powiedzieć kim jest, bo się tego wstydzi.
-Cóż, może
uznasz mnie za zbyt podejrzliwą, ale ona chyba nie jest bez frakcyjną –
uniosłem brew ze zdziwienia. Strongarm musiała spędzać wiele czasu na
śledztwie.
-Widzę, że i
ty masz teorię, tak? – Kadetka pokiwała głową.
-Sądzę, że
ona nas szpieguje – zamrugałem kilkukrotnie optykami. Po co miałaby to robić?
Wątpię by była Decepticonem, a na własną rękę by tego nie robiła – Raz
przyłapałam ją podejrzanie blisko komputerów. Oczywiście próbowała mi wmówić,
że medytowała, ale dlaczego miałaby to robić tam? – co racja, to racja – Jak do
tego dodać jej wyśmienitą znajomość sztuk walki, posługiwanie się ludzkim
językiem i niewiedzę o Meagtronie, to naprawdę widzę w niej szpiega.
-Nie
twierdzę, że nie masz racji. Ale dla kogo miałaby szpiegować?
-I to jest
ta część, w którą do tej pory nie chcę uwierzyć. Nawet mimo faktu, że jej nie
lubię i nie ufam.
-Czyli? –
fembotka westchnęła.
-Ona chyba
pracuje dla M.E.C.H.
Otworzyłem
szerzej optyki. Dla M.E.C.H.? Dlaczego miałaby zdradzać swoją własną rasę. Chyba,
że oni ją okłamują… Albo… Nie, to chyba nie możliwe. Choć już raz udało im się
stworzyć Transformera. Co, jeśli i ona jest jedynie ich marionetką? Ale
dlaczego uratowałaby mnie przed Megatronem? Nie, to wszystko się kupy nie
trzyma! Jeżeli ktoś rzeczywiście nią steruje, to ta tajemnicza osoba musi mieć
dość pracy dla M.E.C.H. To by wyjaśniało, dlaczego Raven tak zareagowała na
wieść, że to właśnie ta organizacja o mało nie zabiła Sideswipe’a. Jedno jest
pewne. Muszę z nią o tym poważnie porozmawiać.
-Poruczniku?
– femme wyrwała mnie z zamyślenia – Co o tym sądzisz?
-Coż… I ja
nie chcę w to uwierzyć, ale chyba możesz mieć rację. M.E.C.H. już raz
wybudowało swojego własnego Transformera i kto wie, czy Raven nie jest ich
kolejnym tworem. Być może to właśnie po to były im potrzebne części Sideswipe’a
i wiedza o naszym funkcjonowaniu.
-Czyli to
znaczy, że miałam rację?
-Nie mam
pewności, ale chyba tak. Kiedy wrócimy na złomowisko, będę musiał zamienić z
nią kilka słów. To, jak odpowie na moje pytania, zaważy na całym jej życiu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz