wtorek, 15 marca 2016

Rozdział III


Nie wiem ile to już trwa. Wiem tylko, że mam już dość. To cud, że jeszcze nie wyrwali mi iskry. Ich wiertło jest za słabe i muszą robić przerwy. W tym czasie zajmują się całkowitym skanowaniem, pobieraniem informacji. Sprawdzają jak reaguję na ciepło i zimno oraz ile elektrowstrząsów wytrzymam, zanim stracę przytomność. Chcą też usunąć kilka moich części. Przed chwilą zostałem pozbawiony modulatora…

Nie do końca wiem co planują, ale wydaje mi się, że chcą stworzyć własnego transformera. Wiedzą już sporo, ale nie to, co najważniejsze. Nie mają pojęcia o energonie. Tylko on mógłby zasilić ich twór. To jedyne, co mnie w tej chwili pociesza.

Znów wiercą. To już chyba ostatni raz. Czuję, jak dostają się do mojej iskry. Robią to bez żadnych skrupułów, jakbym był jedynie maszyną. Dla nich w sumie jestem. Nadal mam nadzieję, że Bee mnie znajdzie. Tyle, że te nadzieje coraz bardziej słabną.

Silas znów przyszedł popatrzeć na moje cierpienie. To go bawi. Staram się zachowywać kamienną twarz, ale nie jest to łatwe.

-Moi przyjaciele mnie znajdą – powiedziałem cichym już głosem – A ty mocno oberwiesz.

-Wątpię w to. Mamy najlepsze zabezpieczenia, a twojego sygnału nie da się wykryć. Nie uratują cię. Nawet gdyby jakimś sposobem udało im się znaleźć naszą bazę, ty byłbyś już trupem. Wkrótce dostanę twoją iskrę i nie będziesz mi już potrzebny.  Ale nie martw się, nikt raczej za robą nie zatęskni.

Oczami Bulmblebee

Wszyscy staliśmy w głównym pomieszczeniu i omawialiśmy ostatnie posunięcia M.E.C.H. Często zmieniają położenie i bardzo trudno ich namierzyć. Ostatnio jednak stworzyli nową bazę z niezwykle trudnymi do przejścia zabezpieczeniami. W dodatku znajduje się tylko trzydzieści kilometrów od złomowiska. Oni wiedzieli gdzie mamy bazę, czekali na któregoś z nas. To powinienem być ja, nie on. Teraz musimy go jak najszybciej odzyskać.

Zawiadomiłem drużynę, która w całości (oprócz Fixit’a) stawiła się w bazie. Jack i Miko jadą razem z nami. Fowler się uparł, choć ja nie wiem, czy to dobry pomysł. Musimy jednak zaryzykować.
***
Ratchet odpalił nam most. Nie czekając na rozkaz przebiegliśmy przez niego. Znaleźliśmy się przed jaskinią, zabezpieczoną tytanowymi drzwiami. Ciężko będzie się przebić. Miecze Windbalde są jednak bardzo ostre. Po pięciu minutach udało się jej zrobić dostatecznie dużą dziurę, przez którą mogliśmy przejść. Na powitanie wyszło nam około dwudziestu żołnierzy M.E.C.H. Później ich przybywało. Z łatwością ich jednak pokonaliśmy. Niestety czekały na nas kolejne tytanowe drzwi. Znów musieliśmy czekać. M.E.C.H. się już pewnie zaczął zbierać. Nie mogę im pozwolić zabrać Sideswipe’a.

Oczami Sideswipe’a

Wszyscy biegali, pakowali sprzęt, kopiowali dane jakie udało im się pozyskać. Ktoś pakował mój modulator. Byli wystraszeni, co oznacza, że pomoc jest w drodze. Żeby tylko zdążyli, bo wiertło nadal pracuje i zaraz… przewierciło się. Zatrzymało się jednak przez iskrą. Wielkie, rozgrzane szczypce rozsunęły metal na mojej klatce piersiowej, zadając mi niewyobrażalny ból. Teraz mieli bardzo łatwy dostęp do iskry.

Kątem oka zobaczyłem Silasa. Chyba miał zamiar uciec. 

-Mówiłem, że przyjaciele mnie znajdą – powiedziałem ostatkami sił, ale i tak mnie usłyszał – Teraz uciekasz niczym tchórz

-To taktyczny odwrót. Mam, czego chciałem. Ostatnią część zaraz zdobędę. Wszystko macie zapakować do śmigłowca. Ruszać się! – zwrócił się do żołnierzy, a sam opuścił bazę tylnym wyjściem.

Szczypce, które przed chwilą rozszerzały dziurę w mojej klatce piersiowej, teraz zbliżały się do iskry. Czekałem, aż moje cierpienie się zakończy. Sekundy zostały do końca mojego życia. Niespodziewanie usłyszałem wielki huk. Ludzie zaczęli krzyczeć, szczypce się zatrzymały.

-No dalej! Chodźcie tu! – słyszałem głos Grimlocka.

-Poruczniku! Sideswipe! – Strongarm… Nie mogłem uwierzyć, że cieszę się, że ją słyszę.

Nagle nad moją głową zobaczyłem Bumblebee. Był przerażony, pewnie moim stanem.

-Nie martw się, wyglądam lepiej niż się czuję – wyszeptałem.

-Zaraz cię stąd zabierzemy. Wyjdziesz z tego.

-Modulator… Zabrali…modulator – ostatkami sił wypowiedziałem te słowa, po czym straciłem przytomność.

Oczami Bumblebee

Zamknął oczy, ale jego iskra nadal świeciła. Odetchnąłem z ulgą. Musiałem jednak szybko odebrać im jego modulator. Zobaczyłem ludzi niosących ze sobą jakieś metalowe pudło. Tu musi być on. Podbiegłem do nich i wyrwałem pudło. Nie myliłem się. Ludzie uciekli, ale miałem jedną z najważniejszych części bota. Część, którą i ja raz straciłem…

Windblade przecięła kajdany Sideswipe’a, a Ratchet otworzył nam most, Ostrożnie przenieśliśmy rannego bota do bazy, a tam zajął się nim doktor.  Kiedy zobaczyłem go w tym stanie, z prawie wyrwaną iskrą myślałem, że zgasł. Byłem wtedy wściekły, ale również się obwiniałem. Już dawno powinienem był odkryć kryjówkę M.E.C.H. Leżała tuż pod naszymi nosami, a ja jej nie widziałem. Nie jeden razy przejeżdżaliśmy obok niej. Zrobiliśmy wiele błędów, ale chyba żaden tak wielki jak to przeoczenie.

-Bumblebee – usłyszałem głos Optimusa, ale na niego nie spojrzałem. Nie mogłem przestać myśleć o Sideswipe’ie – Wiesz, że gdybyś nie odnalazł naszych dawnych przyjaciół, nie ocalilibyśmy Sideswipe’a. Bardzo dobrze się spisałeś.

-Ale najpierw zawiodłem. Pozwoliłem im go zabrać.

-Przywódca musi się liczyć z ryzykiem straty jednego z żołnierzy.

-Wiem o tym. Chyba po prostu nie przywykłem do tego ryzyka – westchnąłem – Nadal uważam, że jesteś lepszym przywódcą. To ty powinieneś nam przewodzić. Ja najwidoczniej nie potrafię.

-Nie każę ci być przywódcą na siłę, ale wolałbym, byś to jeszcze przemyślał. Muszę się wybrać na Cybertron, by wyjaśnić sprawę, domniemanego porwania dwóch botów przez twoją osobę. Wszyscy nadal uważają cię za przestępcę. Kiedy wrócę, powiesz mi jaką podjąłeś decyzję – pokiwałem głową, a Optimus odszedł.

Ratchet operował Sideswipe’a jeszcze kilka cykli. Kiedy skończył oznajmił, że bot wyjdzie z tego, ale minie trochę czasu nim dojdzie do siebie. Jego iskra została naruszona, przez co ciosy w pierś będą bardziej niebezpieczne dla jego życia. Rehabilitacja będzie konieczna, ale dopiero za kilka megacyki. Na razie musi odpocząć.

Postanowiliśmy, że na razie zostaniemy tutaj, by dotrzymać mu towarzystwa i wspierać jak tylko możemy. Sideswipe upiera się, że to nie potrzebne, ale dobrze wiem, że przydałaby mu się pomoc. Choć się do tego nie przyznaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz