Prolog

Była noc. Grupka zamaskowanych ludzi ubranych w ciemnozielone kombinezony wchodziła właśnie do swojej bazy. Był nią dawny hangar lotniczy, obecnie pełen pozaziemskiej technologii. Ludzie zgłosili się do swojego przywódcy meldując raport.

-Nie udało nam się znaleźć siedziby wroga, ale mamy też dobre wieści – przywódca organizacji odwrócił się w ich stronę. Miał ciemne włosy i brązowe oczy, a połowa jego twarzy była w bliznach. Był ubrany w taki sam kombinezon, jak jego podwładni. Podszedł trochę bliżej i spojrzał z wyższością na swoich ludzi.

-Połowa sukcesu, mnie nie zadowala. Mówcie, co to za dobre wieści.

-Nasze skanery wykryły sygnał transformerów – przywódca otworzył szerzej oczy.

-Gdzie?

-Crown City. Sprawdziliśmy to i odkryliśmy ich bazę na jakimś złomowisku. Właścicielem jest Denny Clay.

-Ile obiektów?

-Dziesięć – mężczyzna z bliznami zaśmiał się.

-Doskonale. Dokończę dzieło mojego brata i poprowadzę M.E.C.H. do chwały. Kiedy posiądziemy całkiem ich technologię, nikt ani nic nie będzie w stanie nas powstrzymać.  Naszym priorytetem ma być zdobycie jednego z obiektów. Zrozumiano?

-Oczywiście sir – podwładni odeszli, a ich lider usiadł na fotelu naprzeciw wielkiego ekranu.

-Już niedługo, bracie. Autoboty poznają nowego Silasa oraz zaznają wielkiego bólu. Przysięgam im to.